Po rozwiezieniu dziewczyn rano od razu ruszyłem w trasę. Po wyskoczeniu z Lublina na ekspresówkę i zapięciu tempomatu przy prędkości sto pięćdziesiąt kilometrów na godzinę, mogłem prawie się zdrzemnąć. Może z drzemką to trochę przesada ale na pewno mógł bym na laptopie po drodze obejrzeć film. Gdybym postawił go na siedzeniu pasażera to wystarczyło by lekko przekręcić wzrok i zerkać raz na ekran a raz na drogę. Z tą prędkością doleciałem do Warszawy w godzinę z małym haczykiem Nowa trasa jest równa jak stół i długimi odcinkami prosta. Przez “Warszawkę” przejazd oczywiście zajął mi następną godzinę i dalej poleciałem trasą na Gdańsk. Lubię jeździć sam. Nikt mnie nie zagaduje głupkowatymi tekstami, często poruszając nie interesujące mnie tematy na siłę wywołując jednocześnie moją interakcję. Kiedy nie muszę prowadzić sztucznych dialogów, mam wtedy czas na rozmyślanie. Czasami planuję sobie w głowie następny sezon. Innym razem wymyślam jakiś wędkarski wyjazd. Większość tych wyjazdów niestety pozostaje w sferze marzeń. Brak czasu niestety uniemożliwia mi je skutecznie. Ostatnio planowałem kupić sobie łódź kabinową z ogrzewaniem. Tak abym mógł późną jesienią nocować na wodzie, rano zjeść śniadanie i wypić kawę a może od razu usmażyć złowioną świeżą rybę. Ale wracając do podróży Po szybkim hotdog u zjedzonym na lokalnej stacji benzynowej i tankowaniu w Mławie suma czasu przejazdu do Krynicy nie przekroczyła sześciu godzin. Po wjechaniu do wsi od razu udałem się na ośrodek na którym miałem odebrać zostawioną w depozyt motorówkę. Dyrektor, starszy pan z siwą brodą właśnie zdał ośrodek nowemu zarządcy. Ten bez skrupułów zadzwonił do mnie drugiego dnia swoich rządów. Rozmowa była krótka i jednoznaczna, temat jest bezdyskusyjny. Mam zabrać łódź i kropka. Ale jak tylko przyjechałem od razu zaprosiłem Bogdana, w zasadzie Bogusława bo tak właśnie ma na imię stary dyrektor na obiad do jednej z najlepszych restauracji w Krynicy Morskiej. Może nawet najlepszej a przy okazji czynnej cały rok. Większość tego typy lokali tam działa tylko sezonowo. Jakość potraw jest tam naprawdę zacna, i zawsze lokal jest chętnie oblegany przez turystów. Jednak wszystkie zajęte stoliki w połowie października naprawdę mnie zdziwiły. Wszystko w tej firmie jest dopięte na ostatni guzik. Potrawy wyglądają estetycznie, sale są zawsze czyste, a stoliki w nienagannym porządku. Cała załoga na wszystkich czterech salach nosi firmowe koszulki z nadrukiem imion, tak aby było od razu wiadomo jak się do nich zwracać. Menu podają od razu po zajęciu miejsc i zostawiają klientów z lekturą sam na sam na chwilę, aby umożliwić im wybór spożywanego posiłku. Załatwiliśmy stolik tylko dzięki znajomościom. Rozmowa z dyrektorem była trochę smutna. Chociaż bardzo go lubię wiem że ma trudny styl pracy i ja sam bym z nim pracować nie mógł, Bogusław nachylając się nad stolikiem ściszył głos na tyle żeby inni konsumenci nie słyszeli za bardzo o czym mówi. A mówił naprawdę dużo. Strzępki dolatujących zdań, bo na pełnej sali był duży gwar, oraz dedukcja sprawiły że mam wiedzę że Bogusław niechętnie odchodzi na zasłużoną emeryturę. Przez ostatnie trzydzieści kilka lat był tylko i wyłącznie dyrektorem ośrodków. W przelocie zasłyszanych treści monologu, bo tylko on mówił zastanawiałem się co bidulek będzie teraz robił. Zapewne przez ostatnie lata wstawał rano z łóżka tylko po to żeby planować następny dzień życia pensjonariuszom ośrodka rehabilitacyjnego w którym pracował. Co się stanie z człowiekiem jak nie będzie miał motywacji funkcjonowania wśród takiej społeczności? Mogę się tylko domyślać! W pewnym momencie podeszła do nas kelnerka aby przyjąć zamówienie. Na jej wydatnej piersi był nadruk na koszulce z jej imieniem. Nie musiałem go czytać, Kasia często mnie obsługuje. To sympatyczna dziewczyna którą mąż zostawił rok po ślubie. Owocem tego związku jest czteroletni syn. Zapewne niejeden klient oglądał jej koszulkę z nadrukiem zasłaniającą duże piersi. I zastanawiał się jak wygląda bez koszulki. Myślę że niejednokrotnie otrzymywała od klientów propozycję zjedzenia razem kolacji czy wypicia drinków. Atrakcyjne kelnerki często mają takie propozycje dlatego nie zwracają na nie większej uwagi. Kasia przyjęła zamówienie i zniknęła za barem. Po chwili koło stolika pojawił się inny kelner który przyniósł nam zamówione do grillowanego steka wołowego piwo. Miał na sobie dokładnie taką samą koszulkę z nadrukiem ale nadrukowane było inne imię. Obiad ze względu na jakość potraw był by naprawdę wyborny, ale biorąc pod uwagę temat rozmowy i samopoczucie mojego starszego przyjaciela, chodź same towarzystwo było wyborowe to jego noty znaczne spadły. Po zjedzeniu posiłku poszliśmy działać dalej ze sprzętem. Bo to miał być krótki wyjazd.
adres strony: https://sitodruk.lublin.pl/koszulki-z-nadrukiem/
użyte tagi i słowa kluczowe: